Ania & Janek | Dawno, dawno temu… – WeddingStudios
MENU

Ania & Janek | Dawno, dawno temu…

21 grudnia 2017

W dzisiejszym materiale mamy przyjemność zabrać Was w cudowną podróż do małopolski. Inicjatorami tej wyprawy byli Ania, Janek i ich magiczne zakopiańskie wesele.

Historia tej pary rozpoczęła się na studiach, gdzie, jak wspominają sami młodzi, od samego początku byli dla siebie nawzajem ogromnym wsparciem, a wzajemne relacje rozprzestrzeniały się na kolejne dziedziny życia. Studia dobiegły końca jednak uczucia pozostały bez zmian, tak też młodzi zdecydowali się połączyć sakramentem małżeństwa i spędzić ze sobą resztę życia. Ania pochodzi z Krakowa a Janek z Zakopanego stanęliśmy, więc przed ciężkim wyborem miejsca, w którym zrealizujemy sesje zdjęciową. Nie mogliśmy jednak przejść obojętnie obok żadnego z tak urokliwych miast zdecydowaliśmy się, zatem na obie lokalizacje, czego efektem stała się niniejsza, w naszej ocenie magiczna, sesja.
Sam ślub odbył się w Zakopanem, w parafii św. Antoniego, miejscu równie pięknym jak okolica, która je otacza. Budynek kościoła znajduje się w bezpośrednim otoczeniu lasów a nad całym krajobrazem górują szczyty tatr. Wszystko to budowało niesamowity klimat, w który świetnie wpasowali się młodzi stawiając na klasyczne i eleganckie, pozbawione zbędnego przepychu kreacje oraz delikatne dodatki.

Zakopiański lokal „Kraina Smaku” był dla Ani i Janka jedynym słusznym miejscem na zorganizowanie wesela ze względu na zaprzyjaźnionego właściciela, Pana Grzegorza. Już na długo przed dniem ślubu młodzi zapewniali nas o doskonałej kuchni serwowanej przez tego gospodarza i bez cienia fałszywości możemy stwierdzić, że nie zawiedliśmy się. Przygotowanie zarówno jedzenia jak i całej imprezy zostało dopięte na ostatni guzik.

Mamy szczerą nadzieję, że ten materiał pozwoli Wam, choć na chwilę odczuć atmosferę, która towarzyszyła nam podczas tych kilku, wspólnie spędzonych dni. W swoją pracę wkładamy cząstkę siebie i niezmiernie cieszymy się, że pary takie jak Ania i Janek potrafią to docenić.

ANIA & JANEK

DAWNO, DAWNO TEMU....

od Pary Młodej

REFERENCJE

Pierwszy raz jak zobaczyliśmy Wasze produkcje - wiedzieliśmy, że to musicie być Wy. Tak na prawdę teraz się przyznamy, że decyzję o dacie ślubu również uzależniliśmy trochę od Waszych wolnych terminów. Ustaliliśmy, ze jak nie będziecie mogli wtedy kiedy chcemy... to przełożymy na późniejszą datę... albo wcześniejszą... byle mieć Was przy sobie w tym ważnym dla nas dniu. Jesteśmy zachwyceni przygodą z Wami. Prezentujecie najwyższy poziom i bardzo indywidualne podejście do klienta. Wirtuozyjne zaangażowanie. Przy tej współpracy otrzymaliśmy również możliwość poznania wspaniałych ludzi. Pracowało nam się z Wami świetnie i czuliśmy się przy Was świetnie i nieskrępowanie. A to w jaki sposób zachowaliście nasze emocje i wspomnienia - po prostu wbiło nas w fotel.

- Ania & Janek

Nasza historia: Poznaliśmy się na studiach magisterskich. Wbrew pozorom początki były trudne 😛 Nasze pierwsze spotkania na uczelni upływały na wzajemnym dokuczaniu sobie – ale wiadomo „kto się czubi ten się lubi” , więc w bardzo krótkim czasie odkryliśmy jak wiele rzeczy nas łączy i jak dobrze się rozumiemy.Pierwsze wspólne rozmowy trwały godzinami… Ania na tamtą chwilę – realistka, przejmująca się wszystkim dookoła, pilnie ucząca się z egzaminu na egzamin, zestresowana studentka, nie opuszczająca wykładów i ćwiczeń. Jasiek – totalny optymista, z totalnym luzem, zostawiający wszystko na ostatnią chwilę na godzinę przed egzaminem (o dziwo zawsze mu się to udawało i nigdy na tym nie wychodził źle), opuszczający nudniejsze wykłady. Okazało się, że byliśmy sobie bardzo potrzebni 😉 Ania moblizowała Jaśka kiedy było trzeba, a Jasiek uczył Anię jak wrzucić na luz… żeby nie zwariować. Już w trakcie studiów czuliśmy, że ta historia się nie skończy…

Moja ślubna inspiracja: Nie mieliśmy konkretnej ślubnej inspiracji.

Nasze przygotowania: Przygotowania były bardzo długie… zaczęły się ponad rok wcześniej….Praktycznie co do każdego punktu organizacji byliśmy zgodni. Zarówno do takich szczegółów jak pierwszy taniec, poprzez poważniejsze decyzje jak miejsce ceremonii, miejsce przyjęcia ślubnego i oczywiście wybór ulubionego Wedding Studios (nie mogło Was u nas zabraknąć). Trochę rzeczy zostawiliśmy na ostatnią chwilę 😛 kierując się dewizą ” że to przecież jeszcze tyyyyyyyle czasu”, ale na szczęście ze wszystkim zdążyliśmy i wszystko poszło zgodnie z planem.

Moja suknia: Justin Aleksander. Poszukiwałam sukni klasycznej, delikatnej, bezpretensjonalnej, prostej, a zarazem eleganckiej. Okazało się to jednak bardzo trudne…. W końcu po wielu poszukiwaniach natrafiłam na salon sukien ślubnych na ul. Długiej w Krakowie – gdzie pośród „miliona” sukien wymyślnych, bogatych, zdobionych wisiała właśnie ona : prosta i klasyczna 🙂 od razu rzuciła mi się w oczy.

Moje dodatki: Tutaj decyzje zapadały szybko – dokładnie wiedziałam jak sobie wyobrażam dodatki, natomiast po pomoc w doborze bukietu ślubnego udałam się do niezastąpionej w Zakopanem Pani Haliny z „Tajemniczego Ogrodu”. Wiedziałam, że po krótkim wyjaśnieniu w jakim stylu utrzymana jest sukienka stworzy coś niesamowitego. Oczywiście efekt mnie nie zawiódł.

Miejsce przyjęcia: „Kraina Smaku” Zakopane. I tutaj zdradzimy mały sekret – przyjęcie było zarezerwowane w Krainie Smiaku w momencie kiedy budynek jeszcze nie istniał 😉 Jesteśmy zakochani w kuchni właściciela „Krainy Smaku” Pana Grzegorza Lelka. Znaliśmy Pana Grzegorza i jego niesamowite wyczucie smaku już wcześniej z innych restauracji gdzie był szefem kuchni. Dobiegły nas informacje, że powstaje Kraina Smaku pod jego przewodnictwem, więc od razu poczuliśmy, że to jest to miejsce. Pamiętam, że w dniu w którym rezerwowaliśmy dzień przyjęcia oglądaliśmy nie budynek i salę, ale wizualizację tej sali i budynku. Szalona decyzja…. ale czuliśmy, że to się uda, a ogromne zaufanie do Pana Grzegorza nie pozwoliło nam myśleć, że może być inaczej. Oczywiście mieliśmy jakąś alternatywę, ale marzyliśmy o tym, aby ten ślub odbył się właśnie w tym miejscu.”

Świadkowie: Najbliższa przyjaciółka Dorota Misiura – poznałyśmy się w Liceum wpadając dosłownie na siebie pierwszego dnia 😉 Dorota poślizgnęła się na schodach i wręcz wpadłyśmy na siebie…i tak już zostało do dziś :P. Zderzenie dwóch obcych osób – zaowocowało piękna przyjaźnią 😉 . Przyjaciel Mikołaj Górszczyk, który przez całe studia dopingował naszemu związkowi i bardzo nas wspierał… Na studiach tworzyliśmy zgrane trio w którym oczywiście – „Jeden za wszystkich – wszyscy za jednego ” 😉

Pierwszy taniec: Goo Goo Dolls „Iris”. Oboje z Jankiem mamy ogromne zamiłowanie do cięższego brzmienia (z duża tolerancją i sympatią do innych rodzajów muzyki) – ale naturalne dla nas było, że pierwszy taniec nie może przebiegać w rytmach mocnego rocka. Długo szukaliśmy więc kawałka, który będzie odpowiadał naszym muzycznym gustom, a zarazem nie będzie katorgą dla naszych gości. W końcu wybraliśmy. Nauka pierwszego tańca na miesiąc przed ślubem, choreografia której im bliżej ślubu tym bardziej nie mogliśmy zapamiętać. Próby kończące się wybuchami śmiechu. 🙂 Na szczęście wszystko poszło zgodnie z planem.

Największy stres: Przysięga małżeńska – strach, że się pomylimy, przejęzyczymy, albo wzruszymy i nie będziemy mogli wydobyć z siebie słowa. Pierwszy taniec.

Nasz plener: Cudowne dwa dni w dwóch miejscach które kochamy. Kraków skąd pochodzi Ania i Zakopane skąd pochodzi Janek.

CLOSE